***
Po nudnej gadaninie wybranych organów rady pedagogicznej i przesłodzonych powitaniach pierwszoklasistów trafiłam do sali fizycznej, gdzie razem z nową klasą spędziłam trochę czasu w niezręcznej ciszy, w oczekiwaniu na wychowawczynię. Jej wejściu do sali towarzyszył obłok dymu papierosowego. Spotkanie z nią nie trwało długo, gdyż zapomniała planu lekcji dla naszej klasy. Przedstawiła się jako Piątkowska, powiedziała kilka słów, które miały nas zmotywować do nauki, ale mnie osobiście wystraszyły. Potem pożegnała wszystkich i pozostawiła w gimnazjalnych duszach nadzieję, że nasz plan zajęć pojawi się na stronie szkoły szybciej, niż nieobecności w e-dzienniku (których nie dałoby się wytłumaczyć nauczycielom, bo bardziej ufaliby sumienności innego pedagoga, niż świeżo upieczonego pierwszaka).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz